Wyspa Mariposa, rok 2015
Słońce chyliło się ku zachodowi, barwiąc niebo i ocean wszystkimi odcieniami czerwieni i pomarańczu. Siedziałam na plaży, wpatrując się w horyzont i rozkoszując ostatnimi promieniami dnia. To był mój ostatni wieczór na wyspie Mariposa, jutro miałam wrócić do szarej rzeczywistości. Westchnęłam, wspominając wydarzenia ostatnich tygodni. Przyjechałam tu na wakacje, marząc o błogim odpoczynku, a tymczasem wplątałam się w kryminalną intrygę.
Zaczęło się niewinnie, od wycieczki do dżungli z przystojnym przewodnikiem, Alexem. Szybko między nami zaiskrzyło. Wieczorem, gdy wracaliśmy, natknęliśmy się na podejrzanych mężczyzn wnoszących skrzynie do jaskini. Chcieliśmy to zgłosić, ale okazało się, że miejscowa policja jest skorumpowana. Uciekając przed nimi, Alex wyznał mi, że jest agentem Interpolu infiltrującym siatkę przemytników dzieł sztuki i narkotyków. Nie wiedziałam już, komu ufać.
Przez kolejne dni pomagałam Alexowi w śledztwie, jednocześnie coraz bardziej się w nim zakochując. Włamaliśmy się do willi bossa mafii, uciekaliśmy przed uzbrojonymi bandytami, a nawet zostaliśmy uwięzieni w podziemnym labiryncie. Ale najgorsze miało dopiero nadejść. Szef grupy przestępczej porwał mnie, by szantażować Alexa. W ostatniej chwili udało mu się mnie uratować, ale podczas strzelaniny został ranny. Patrzyłam bezradnie, jak krew sączy mu się z piersi. Na szczęście zdążyła przyjechać pomoc.
Kolejne dni Alex spędził w szpitalu, a ja nie odstępowałam go na krok. Bałam się, że go stracę, teraz gdy wreszcie byliśmy bezpieczni. Gdy doszedł do siebie, przeżyliśmy razem niezapomniane chwile. Kąpiele w turkusowej wodzie, spacery po złocistych plażach, pikniki w dżungli wśród egzotycznych kwiatów i ptaków. Zakochałam się w nim bez pamięci. Ale wiedziałam, że nasz związek nie ma przyszłości. Ja musiałam wracać do mojego nudnego życia, a on miał tu ważną misję do wypełnienia.
Ostatniego wieczoru kochaliśmy się namiętnie, jakby świat miał się skończyć. Potem długo leżeliśmy wtuleni w siebie, patrząc na rozgwieżdżone niebo. Alex opowiadał mi o swoim dzieciństwie na Mariposie, o bliznach, jakie pozostawiło na nim życie. Ja zwierzałam mu się ze swoich marzeń i lęków. Czułam, że spotkałam bratnią duszę. Ale rano musieliśmy się pożegnać. Obiecaliśmy sobie, że będziemy w kontakcie, ale oboje wiedzieliśmy, że to koniec.
Teraz, siedząc samotnie na plaży, pozwoliłam łzom płynąć. Ten cudowny, szalony romans zmienił moje życie, ale musiałam wrócić do rzeczywistości. Mariposa i Alex na zawsze pozostaną w moim sercu jako najpiękniejsze i najbardziej szalone wspomnienie.
Rok później, Londyn
Minął rok od mojej przygody na Mariposie, a ja wciąż nie mogłam o niej zapomnieć. Wróciłam do mojej pracy w korporacji, do spotkań z przyjaciółmi, do monotonii dnia codziennego. Ale myślami ciągle byłam na egzotycznej wyspie, z Alexem. Pisaliśmy do siebie, rozmawialiśmy na Skypie, ale to nie było to samo. Tęskniłam za jego dotykiem, za smakiem jego ust, za naszą bliskością. Wiedziałam, że powinnam ruszyć dalej, związać się z kimś odpowiednim dla mnie, ale nie potrafiłam. Moje serce wciąż należało do Alexa.
Tego dnia jak zwykle siedziałam nad stertą dokumentów, gdy nagle rozdzwonił się mój telefon. Numer był zastrzeżony. Odebrałam i usłyszałam ten głos, który prześladował mnie w snach. To był Alex. Powiedział tylko „Spotykamy się na lotnisku za dwie godziny. Mam dla ciebie niespodziankę” i rozłączył się. Bez wahania spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i pojechałam na lotnisko Heathrow. Czekał na mnie przy odprawie, przystojniejszy niż kiedykolwiek. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, cały świat przestał istnieć. Podbiegłam do niego i wpadłam w jego ramiona. Całowaliśmy się, nie zważając na tłum wokół.
Dopiero po dłuższej chwili Alex odsunął się i powiedział z uśmiechem „Mam dla ciebie prezent”. Wyjął z kieszeni dwa bilety lotnicze. „Wracamy na Mariposę. Tym razem na zawsze. Zrezygnowałem z pracy w Interpolu. Chcę być z tobą, gdziekolwiek zechcesz”. Patrzyłam na niego oszołomiona, nie wierząc własnym uszom. „Ale… jak to możliwe? A twoja misja? Przemytnicy?” – wyjąkałam. „Wszystko załatwione. Rozbiłem siatkę, schwytałem bossa. Teraz chcę zacząć nowe życie. Z tobą u boku” – odpowiedział.
Kilka godzin później lecieliśmy nad oceanem, a pod nami widziałam zarys wyspy Mariposa. Ściskałam dłoń Alexa, a łzy szczęścia spływały mi po policzkach. Nie mogłam uwierzyć, że moje marzenia się spełniają. Wracałam do raju, do miłości mojego życia. Czułam, że teraz już nic nie stanie na drodze naszego szczęścia.
Wyspa Mariposa, rok później
Stałam na tarasie naszego domu, wpatrując się w ocean. Od przeprowadzki na Mariposę minął już rok, a ja wciąż czasem myślałam, że to tylko piękny sen. Ale nie, to była rzeczywistość. Mieszkałam w raju z mężczyzną, którego kochałam ponad życie. Razem prowadziliśmy małą szkołę nurkowania, spędzaliśmy dnie na łonie natury, ciesząc się swoim towarzystwem. Byliśmy szczęśliwi jak nigdy.
Nagle poczułam silne ramiona Alexa obejmujące mnie w pasie. Odwróciłam się i spojrzałam w jego ciemne oczy, które patrzyły na mnie z miłością. „O czym myślisz, kochanie?” – zapytał. „O tym, jak bardzo jestem szczęśliwa. I jak bardzo cię kocham” – odpowiedziałam, wtulając twarz w jego szyję. Staliśmy tak, objęci, wsłuchani w szum fal i swoje oddechy.
Wieczorem, gdy siedzieliśmy na plaży przy ognisku, Alex nieoczekiwanie uklęknął przede mną na jedno kolano. W jego dłoni błysnął pierścionek z brylantem. „Kochanie, chcę spędzić z tobą resztę życia. Wyjdziesz za mnie?” – zapytał drżącym głosem. Łzy wzruszenia napłynęły mi do oczu. „Tak, oczywiście że tak!” – wykrzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję, przewracając go na piasek. Całowaliśmy się namiętnie, a gwiazdy nad nami zdawały się błyszczeć jeszcze jaśniej.
Ślub wzięliśmy dwa miesiące później, na plaży o zachodzie słońca. To był najbardziej magiczny dzień w moim życiu. Gdy staliśmy naprzeciw siebie, wymieniając przysięgi, czułam, że nasze dusze łączą się w jedno. Teraz byliśmy mężem i żoną, na dobre i na złe. Nasz związek przeszedł wiele prób, ale przetrwał i stał się jeszcze silniejszy.
Rok po ślubie na świat przyszła nasza córeczka, Stella. Była owocem naszej wielkiej miłości, naszym największym skarbem. Patrząc, jak Alex trzyma ją w ramionach, jak się do niej uśmiecha, czułam, że moje serce zaraz pęknie ze szczęścia. Nasza rodzina była spełnieniem wszystkich moich marzeń.
Mijały lata, a my wciąż byliśmy tak samo zakochani jak na początku. Każdego dnia dziękowałam losowi, że postawił Alexa na mojej drodze. Gdyby nie tamte wakacje, gdyby nie zbieg okoliczności, który wplątał mnie w śledztwo, nigdy nie poznałabym miłości mojego życia. Teraz wiedziałam, że nie ma dla mnie innego miejsca na ziemi niż u jego boku.
Nasza historia mogłaby posłużyć za scenariusz filmu – młoda turystka i przystojny agent wplątani w kryminalną intrygę na egzotycznej wyspie. Zakazana miłość, która pokonała wszelkie przeszkody. To brzmiało zbyt pięknie, by mogło być prawdziwe. A jednak – było. Nasz związek udowodnił, że prawdziwa miłość może przetrwać wszystko. I że czasem warto zaryzykować, rzucić wszystko i podążyć za głosem serca. Bo ono zawsze wskaże nam właściwą drogę do szczęścia.
Dodaj komentarz