Wiosenne słońce przyjemnie grzało moją twarz, gdy spacerowałam po parku. Kwitnące magnolie i śpiew ptaków sprawiały, że czułam się lekko i beztrosko. Nagle usłyszałam za sobą znajomy głos:
— Ania? To ty?
Odwróciłam się i zamarłam. Przede mną stał Marek – moja pierwsza wielka miłość z czasów liceum. Nie widziałam go od 10 lat, od czasu gdy wyjechał na studia do innego miasta. A teraz stał tu, przystojniejszy niż kiedykolwiek, z tym swoim szelmowskim uśmiechem.
— Marek… Wow, co za niespodzianka! Co tu robisz? – wykrztusiłam zaskoczona.
— Wróciłem do miasta na kilka dni, odwiedzić rodziców. Ale nie spodziewałem się, że wpadnę na ciebie! Wyglądasz fantastycznie.
Poczułam, że się rumienię. Te jego oczy zawsze działały na mnie jak magnes.
— Dzięki, ty też świetnie wyglądasz. Jak ci minęło te 10 lat? Co słychać?
— Ach, wiesz, praca, dom, codzienne sprawy. Ale nie narzekam. A co u ciebie? Nadal rysujesz?
Uśmiechnęłam się. Pamiętał o mojej pasji z młodości.
— Tak, udało mi się nawet zrobić z tego sposób na życie. Mam małe studio artystyczne w centrum.
— To cudownie, zawsze wiedziałem, że jesteś utalentowana – powiedział z uznaniem.
Pogrążyliśmy się we wspomnieniach ze szkolnych lat. Śmialiśmy się z naszych młodzieńczych wybryków i wpadek. Przypomniałam sobie, jak dobrze nam się razem gadało i spędzało czas. Nawet nie zauważyłam, kiedy minęły dwie godziny.
— Wiesz co, może wyskoczymy gdzieś na kawę i nadrabianie zaległości? – zaproponował Marek z nadzieją w głosie.
Zawahałam się tylko przez chwilę.
— Jasne, z przyjemnością! Znam świetną kawiarnię niedaleko.
Ruszyliśmy razem alejką, pogrążeni w rozmowie. Czułam, jak odżywają we mnie dawne motyle. Ale jednocześnie gdzieś z tyłu głowy tliła się myśl – czy to na pewno dobry pomysł? Czy chcę na nowo otwierać ten rozdział?
***
Następnego dnia umówiliśmy się w „Vanilla Cafe”. Gdy weszłam do środka, Marek już na mnie czekał przy stoliku w rogu. Wyglądał tak dobrze w tym niebieskim swetrze, aż poczułam przyjemny dreszcz.
— Cześć piękna, mam nadzieję, że nie czekałeś długo – przywitałam go z uśmiechem.
— Dla ciebie zawsze warto czekać – odpowiedział z tym swoim czarującym błyskiem w oku.
Zamówiliśmy kawę i szarlotkę, nasz ulubiony deser z czasów liceum. Gawędziliśmy swobodnie, jakby czas się zatrzymał. Marek opowiadał o swojej pracy w korporacji, a ja o wyzwaniach prowadzenia własnego biznesu. Śmialiśmy się, wspominaliśmy stare czasy i dzieliliśmy się naszymi pasjami. Przy Marku czułam się tak swobodnie, jakbyśmy wcale nie byli rozdzieleni przez te wszystkie lata.
Nagle Marek spojrzał na mnie poważnie i chwycił mnie za rękę.
— Aniu, wiesz… Nigdy nie przestałem o tobie myśleć. Żałuję, że wtedy wyjechałem i zostawiłem to, co między nami było. Zastanawiam się, czy moglibyśmy… spróbować jeszcze raz?
Poczułam, jak serce podchodzi mi do gardła. Czy to możliwe, że on też czuł to samo? Ale wtedy przypomniałam sobie o Krzyśku, moim obecnym chłopaku. Byliśmy razem od dwóch lat i choć może nie było to samo, co kiedyś z Markiem, to był to solidny i szczęśliwy związek.
— Marku, ja… Nie wiem, co powiedzieć. Mam teraz kogoś…
Widziałam rozczarowanie w jego oczach, ale szybko się opanował.
— Rozumiem. Nie powinienem był… Przepraszam, poniosło mnie. Oczywiście, że masz swoje życie.
Ścisnęłam jego dłoń.
— Hej, nie przepraszaj. Ja też czuję, że między nami nadal iskrzy. Ale muszę to przemyśleć, nie chcę nikogo ranić.
Kiwnął głową ze zrozumieniem. Dopiliśmy kawę w ciszy, każde pogrążone we własnych myślach.
***
Przez następne dni nie mogłam przestać myśleć o Marku. Wspomnienia naszych wspólnych chwil wracały ze zdwojoną siłą. Jednocześnie czułam wyrzuty sumienia w stosunku do Krzyśka. Był cudownym facetem, nie zasługiwał na to.
Umówiłam się z Markiem jeszcze kilka razy, za każdym razem mając nadzieję, że uczucia się wyjaśnią. Ale im więcej czasu spędzaliśmy razem, tym bardziej byłam rozdarta. Nasze dawne zauroczenie odżyło, ale czy mogłam zaufać, że Marek znów nie ucieknie?
Któregoś wieczoru siedziałam z Krzyśkiem na kanapie, oglądając film. Ale myślami byłam daleko. W końcu nie wytrzymałam.
— Krzysiek… Muszę ci coś powiedzieć.
Spojrzał na mnie zaniepokojony.
— Coś się stało, kochanie? Od paru dni jesteś nieswoja.
Wzięłam głęboki oddech.
— Pamiętasz, jak opowiadałam ci o Marku, mojej pierwszej miłości? On… wrócił do miasta. I spotkaliśmy się parę razy. I chyba… nadal coś do niego czuję…
Widziałam szok i ból na twarzy Krzyśka. Ale wiedziałam, że muszę być z nim szczera.
— Aniu, ja… Nie wiem, co powiedzieć. Myślałem, że między nami wszystko okej…
— Bo jest! Jesteś wspaniały i nie chcę cię ranić. Ale muszę rozgryźć, co czuję do Marka. Proszę, daj mi trochę czasu…
Krzysiek westchnął ciężko.
— Rozumiem. Nie będę cię zatrzymywał siłą. Jeśli to ma być koniec, to trudno. Ale wiedz, że cię kocham i chcę dla ciebie jak najlepiej – powiedział Krzysiek ze smutkiem, ale i determinacją w głosie.
Przytuliłam go mocno, czując napływające łzy.
— Dziękuję. Obiecuję, że dam ci znać, jak tylko to przemyślę.
Następnego dnia umówiłam się z Markiem w parku, gdzie się spotkaliśmy po raz pierwszy po latach. Czekał na mnie z różą w dłoni. Uśmiechnęłam się mimo woli.
— Cześć Aniu. Tęskniłem – powiedział ciepło, całując mnie w policzek.
— Ja też. Marku, musimy porozmawiać…
Spacerowaliśmy alejkami, a ja opowiedziałam mu o moich rozterkach. O tym, jak bardzo go kochałam dawniej i jak to uczucie odżyło. Ale też o tym, jak boję się, że znów mnie zostawi i jak nie chcę ranić Krzyśka.
Marek słuchał uważnie, trzymając mnie za rękę.
— Aniu, rozumiem twoje obawy. Byłem głupi, że wtedy wyjechałem bez słowa. Bałem się zaangażowania. Ale teraz wiem, że nigdy nie powinienem był cię opuszczać. Jesteś miłością mojego życia. Obiecuję, że już nigdy cię nie zostawię.
Poczułam, jak ogarnia mnie fala ciepła i nadziei. Może tym razem nam się uda?
— Muszę jeszcze porozmawiać z Krzyśkiem. Wytłumaczyć mu wszystko uczciwie. Ale… chcę spróbować. Z tobą.
Marek uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie namiętnie. Czułam, że to jest właściwe.
***
Zerwanie z Krzyśkiem było trudne. Ale wiedziałam, że go nie kocham tak, jak on na to zasługuje. Zasługiwał na kogoś, kto pokocha go całym sercem. Rozstaliśmy się w przyjaźni, choć widziałam, jak cierpi.
Marek przeprowadził się z powrotem do naszego miasta. Zaczęliśmy budować nasz związek na nowo, powoli i ostrożnie. Ale z każdym dniem czułam, że to jest to. Że jesteśmy sobie przeznaczeni.
Pewnego dnia Marek zaprosił mnie na kolację do naszej ulubionej restauracji. Gdy kelner przyniósł deser, zobaczyłam na talerzu małe pudełeczko. Serce zabiło mi mocniej.
Marek wstał, ukląkł przede mną i otworzył pudełko. W środku był pierścionek z brylantem.
— Aniu, jesteś miłością mojego życia. Już nigdy nie chcę cię stracić. Wyjdziesz za mnie?
Poczułam łzy szczęścia napływające do oczu.
— Tak! Oczywiście, że tak!
Pocałowaliśmy się przy aplauzie innych gości. Wiedziałam, że czeka nas wspaniała przyszłość.
***
Minęło pięć lat od naszych zaręczyn. Wzięliśmy ślub w małym gronie rodziny i przyjaciół, w naszym ukochanym parku. Krzysiek też był na ślubie ze swoją nową dziewczyną. Cieszył się naszym szczęściem i nie czuł już urazy. Zostaliśmy przyjaciółmi.
Rok po ślubie urodziła nam się córeczka, Maja. Byliśmy najszczęśliwszymi rodzicami na świecie. Marek okazał się cudownym ojcem, zawsze gotowym do zabawy i pocieszenia.
Moje studio artystyczne rozwijało się świetnie, miałam coraz więcej klientów i zleceń. Marek awansował w pracy i mogliśmy pozwolić sobie na wymarzony domek na przedmieściach.
Każdego dnia budziłam się z uśmiechem, widząc moich ukochanych obok. Czułam, że jestem we właściwym miejscu, z właściwym człowiekiem. Nasze rozdzielone serca w końcu się odnalazły.
Wiedziałam, że czeka nas jeszcze wiele przygód, wzlotów i upadków. Ale teraz byliśmy razem, gotowi stawić czoła wszystkiemu. Bo prawdziwa miłość zawsze znajdzie drogę. Nawet jeśli zajmie to trochę czasu.
Patrząc na Marka bawiącego się z Mają w ogrodzie naszego wymarzonego domu, czułam spokój i szczęście. Podszedł do mnie, złapał mnie w ramiona i pocałował czule.
— Kocham cię, Aniu. Zawsze i na zawsze.
— Ja ciebie też. Nigdy więcej się nie rozstaniemy.
I wiedziałam, że to prawda. Bo czasem trzeba zgubić drogę, żeby odnaleźć tę właściwą. A miłość, która przetrwa próbę czasu, jest warta każdej łzy i każdego uśmiechu.
Dodaj komentarz